Pracownicy pogotowia ratunkowego codziennie mierzą się z problemem ogrodzonych osiedli. By dotrzeć do poszkodowanego, nierzadko muszą walczyć z zaporami, które miały zagwarantować bezpieczeństwo mieszkańcom. Teraz z pomocą może przyjść tzw. ustawa krajobrazowa.
– Mój półroczny syn źle się poczuł – wysoka gorączka, wymioty. Nie czekałam długo i wezwałam do niego karetkę. Jak przyjechali ratownicy, powiedzieli, że musieli 10 minut czekać przy szlabanie – mówi Wirtualnej Polsce pani Aneta, mieszkanka ulicy Lipińskiego w Krakowie. – Gdyby syn był w dużo gorszym stanie, nie chcę myśleć, co by się stało. Od tamtego czasu zrozumiałam, że nasze osiedle to tylko iluzja bezpieczeństwa – dodaje.
Takie sytuacje, jak przypadek pani Anety, można mnożyć. Potwierdzają to pracownicy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.
– To jest bardzo duża uciążliwość. Za każdym razem, gdy jest wezwanie do tzw. enklawy, staramy się na miejscu znaleźć rozwiązanie, które pozwoli otworzyć bramę i szybko dostać się do poszkodowanego. Czasami szukamy dozorcy, czasami prosimy ludzi z okolicy. Zwykle nie są to zapory nie do pokonania, ale w przypadku ratowania życia, każda minuta jest cenna – mówi Wirtualnej Polsce Joanna Sieradzka z KPR.
– Jednak, gdy sytuacja jest naprawdę dramatyczna, ratownicy zostawiają ambulans i biegną na ratunek. Dopiero po wszystkim wracają po samochód – relacjonuje Sieradzka.Jak mówią pracownicy KPR, zarządcy nieruchomości próbują przekazać karty i piloty otwierające bramy, ale ze względów logistycznych, jest to praktycznie niewykonalne.
– Nie da się wyposażyć każdej karetki w Małopolsce w urządzenia do podnoszenia szlabanów, ponieważ nie ma uniwersalnego systemu. W tej sytuacji każda karetka musiałaby wozić tysiące kluczy – mówią przedstawiciele KPR.Rozwiązaniem tego problemu mogłyby być regulacje umożliwiające likwidację takich ogrodzeń w ramach przepisów lokalnych tzw. ustawy krajobrazowej.
– To dość rewolucyjne podejście i nie wiem, na ile zyska aprobatę mieszkańców i radnych. Włożymy jednak wiele wysiłku, by znaleźć zrozumienie i akceptację mieszkańców oraz aby radni tak potrzebne przepisy uchwalili – wyjaśnia Elżbieta Koterba, Zastępca Prezydenta Krakowa ds. Rozwoju Miasta.
– Kraków chce skorzystać z możliwości, jakie daje „ustawa krajobrazowa”. Oznacza to, że będziemy mogli stworzyć przepisy lokalne, które uporządkują przestrzeń miejską w zakresie reklam, ogrodzeń i małej architektury – dodaje Koterba.
Krakowscy radni zapowiadają, że w tej sprawie przeprowadzą konsultacje społeczne.
Sprawę komentują również eksperci ds. rynku nieruchomości z platformy obido.pl– Obecnie jest to swoiste zamknięte koło. Klienci poszukujący mieszkań, zresztą bardzo roztropnie, cenią wysoko poczucie bezpieczeństwa i potwierdzają to dokonując wyboru mieszkań na rynku pierwotnym. Widząc te potrzeby, deweloperzy starają się dać klientom argumenty, świadczące o tym że dana inwestycja jest bezpieczna. To magiczne hasło najłatwiej jest deweloperom zrealizować za pomocą ogrodzeń, czy monitoringu. O ile monitoring jest dobrym rozwiązaniem, kojarzy się jednak wielu ludziom z inwigilacją – mówi Marian Bruliński dyrektor ds. marketingu platformy obido. – Doskonałym rozwiązaniem w przypadku takich osiedli jak Ruczaj, byłoby na przykład wprowadzenie, zamiast ogrodzeń, lokalnych prywatnych patroli po zmierzchu. Za koszt budowy płotów deweloperzy z powodzeniem mogliby sfinansować kilka lat usług prywatnej firmy ochroniarskiej. Po pierwsze brak ogrodzeń znacznie ułatwiłby komunikację na osiedlach i podniósł walory estetyczne przestrzeni wspólnych. Po drugie – takie patrole znacznie bardziej wpłyną na realne bezpieczeństwo okolicy – dodaje Bruliński.
Takie sytuacje, jak przypadek pani Anety, można mnożyć. Potwierdzają to pracownicy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.
– To jest bardzo duża uciążliwość. Za każdym razem, gdy jest wezwanie do tzw. enklawy, staramy się na miejscu znaleźć rozwiązanie, które pozwoli otworzyć bramę i szybko dostać się do poszkodowanego. Czasami szukamy dozorcy, czasami prosimy ludzi z okolicy. Zwykle nie są to zapory nie do pokonania, ale w przypadku ratowania życia, każda minuta jest cenna – mówi Wirtualnej Polsce Joanna Sieradzka z KPR.
– Jednak, gdy sytuacja jest naprawdę dramatyczna, ratownicy zostawiają ambulans i biegną na ratunek. Dopiero po wszystkim wracają po samochód – relacjonuje Sieradzka.Jak mówią pracownicy KPR, zarządcy nieruchomości próbują przekazać karty i piloty otwierające bramy, ale ze względów logistycznych, jest to praktycznie niewykonalne.
– Nie da się wyposażyć każdej karetki w Małopolsce w urządzenia do podnoszenia szlabanów, ponieważ nie ma uniwersalnego systemu. W tej sytuacji każda karetka musiałaby wozić tysiące kluczy – mówią przedstawiciele KPR.Rozwiązaniem tego problemu mogłyby być regulacje umożliwiające likwidację takich ogrodzeń w ramach przepisów lokalnych tzw. ustawy krajobrazowej.
– To dość rewolucyjne podejście i nie wiem, na ile zyska aprobatę mieszkańców i radnych. Włożymy jednak wiele wysiłku, by znaleźć zrozumienie i akceptację mieszkańców oraz aby radni tak potrzebne przepisy uchwalili – wyjaśnia Elżbieta Koterba, Zastępca Prezydenta Krakowa ds. Rozwoju Miasta.
– Kraków chce skorzystać z możliwości, jakie daje „ustawa krajobrazowa”. Oznacza to, że będziemy mogli stworzyć przepisy lokalne, które uporządkują przestrzeń miejską w zakresie reklam, ogrodzeń i małej architektury – dodaje Koterba.
Krakowscy radni zapowiadają, że w tej sprawie przeprowadzą konsultacje społeczne.
Sprawę komentują również eksperci ds. rynku nieruchomości z platformy obido.pl– Obecnie jest to swoiste zamknięte koło. Klienci poszukujący mieszkań, zresztą bardzo roztropnie, cenią wysoko poczucie bezpieczeństwa i potwierdzają to dokonując wyboru mieszkań na rynku pierwotnym. Widząc te potrzeby, deweloperzy starają się dać klientom argumenty, świadczące o tym że dana inwestycja jest bezpieczna. To magiczne hasło najłatwiej jest deweloperom zrealizować za pomocą ogrodzeń, czy monitoringu. O ile monitoring jest dobrym rozwiązaniem, kojarzy się jednak wielu ludziom z inwigilacją – mówi Marian Bruliński dyrektor ds. marketingu platformy obido. – Doskonałym rozwiązaniem w przypadku takich osiedli jak Ruczaj, byłoby na przykład wprowadzenie, zamiast ogrodzeń, lokalnych prywatnych patroli po zmierzchu. Za koszt budowy płotów deweloperzy z powodzeniem mogliby sfinansować kilka lat usług prywatnej firmy ochroniarskiej. Po pierwsze brak ogrodzeń znacznie ułatwiłby komunikację na osiedlach i podniósł walory estetyczne przestrzeni wspólnych. Po drugie – takie patrole znacznie bardziej wpłyną na realne bezpieczeństwo okolicy – dodaje Bruliński.
Źródło – Wirtualna Polska